Wydarzenia i losy głównego bohatera (Daniel Craig w swojej najlepszej roli) są wiarygodne, pozwalają się widzom z nim utożsamić. Ma się wrażenie, że to się dzieje naprawdę, a co gorsza - czujemy, że to może przydarzyć się nam.
Craig mnie jakoś drażni od zawsze, ale tu pokazał, że jest dobry. Nie tak dobry, jak Ifans, który widowisko zrobił wielkie. Nie tak dobry jak Whishaw, który, grając zaledwie 10 minut, zaintrygował mnie szalenie. Ale dobry.
Historie McEwana mają w sobie to, że zawsze wzbudzają ciekawość i, przynajmniej mnie, rozwalają na łopatki.
Świetny film!